sobota, 11 lipca 2015

Bosą stopą… czyli najlepszym obuwiem dla dziecka jest jego własna (BOSA) stopa.



Czas na buty, kiedy i jakie kupić? – ot dylemat.
Wiem z pewnością, że dzieciom buty długo nie są potrzebne. A jednak – są rodzice, którzy kupują buty maleńkim dzieciom – hmm…. Chyba dla ozdoby- ja też niestety dałam się w te sidła złapać. I kiedy byłam w ciąży kupiłam takie maleńkie, takie piękniusie i w ogóle… i ich nie założyłam, dlaczego? Z prostej przyczyny nie pasowały na nóżkę – och, niemądra Mama!!!
Wielu Rodziców zakup butów spędza sen z powiek, jakie kiedy i czy na pewno te? Brrr… Sama zaczęłam się zastanawiać jakie i kiedy i czy na pewno. Wiedziałam, że pozwalając Synowi przemieszczać się boso jest najlepszym co mogę mu dać w tej kwestii. Jednak otoczenie napiera – komentarze typu: „On nie ma jeszcze butów?”, „To Mama cię na bosaka puszcza???”, „Nawet butów Ci nie kupią”(…) i jeszcze kilka, ale nie zdążyłam zapisać jak dokładnie brzmiały. Słyszałam również, że dziecko bez butów wygląda UBOGO – co ja miałam, przez to rozumieć, że pieniędzy nie mam na buty dla dziecka??? O nie, nie o to tu chodzi. Dla mnie ważne jest by stopy Mojego Dziecka dobrze się rozwijały – mogły w sposób naturalny dojrzeć, uczyć się i doświadczać. Przyjdzie czas kiedy i On otrzyma nową parę butów.
A zapomniałabym, najlepsze są spojrzenia na bose stopy Mego Syna podczas pobytu w sklepie – wszystkie te i inne uwagi - BEZCENNE. 
Kocham!!!
Długo z tym nie czekałam, postanowiłam zasięgnąć literatury i takie tam wyczytałam – z dystansem podeszłam do zebranej wiedzy, analiza i wynik:
Moje dziecko nie potrzebuje jeszcze butów i to nie dlatego, że nie chodzi. Bowiem najkoszmarniejszy pomysł jaki może przyjść do głowy rodzicom to założenie niemowlęciu, które nie chodzi butów do nauki chodzenia. Coś takiego jak buty do nauki chodzenia nie istnieje.
Stopom dziecka nie należy przeszkadzać i najdłużej jak tylko się da, trzeba dziecku pozwolić poruszać się po jak najbardziej różnorodnym podłożu NA BOSO.
Nasza ukochana kreatywna mata

MITY – obalam mity:
1) but musi być: ze sztywną, wysoką cholewką, twardym napiętkiem i koniecznie wyprofilowaną, twardą podeszwą!!! A rozmiar sprawdzamy na patyczek.
2) lęk Rodziców przed twardym podłożem jakim są np. płytki
3) jak raczkowanie lub chodzenie to tylko na miękkim najlepiej kocu albo dywanie

Ad.1) Do tego całego repertuaru dodałabym jeszcze, że  powinny być o przynajmniej dwa numery za duże, żeby były na za rok :P ewentualnie jak są dużo za duże, ale aktualnie w promocji to można waty napchać w czubki i będzie dobrze- koszmar!!!
Wybierając taki but dla dziecka szykujemy mu dramatyczne odczucia. Dziecko w czymś takim zajmuje się ratowaniem własnej równowagi i umożliwieniu sobie jakiegokolwiek przemieszczania.

 Cechy odpowiednie buta:
- zapiętek: musi być wyprofilowany tak, by dobrze przyległ do pięty, lecz nie powinien być sztywny – ma umożliwiać „przechyły” stopy na prawo i lewo, wtedy, kiedy stopa dziecka pracuje;
- śródstopie: cholewka może być wysoka lecz miękka, w tym miejscu but powinien przylegać dobrze do stopy, ale jej nie uciskać;
- czubek buta: ma być zaokrąglony, przez co daje dużo miejsca paluszkom. Idealnie kiedy przód i tył buta jest lekko uniesiony do góry, ułatwia to stopie przetaczanie jej podczas chodzenia;
- podeszwa: powinna być CIENIUTKA  i bardzo GIĘTKA oczywiście musi być wytrzymała, by chronić stopę. W okolicy pięty powinna być twardsza, ale też cienka. But musi się cały wyginać na wszystkie strony, szczególnie w okolicy 1/3 długości od przodu buta.
- rozmiar: wewnętrzna wkładka buta powinna być o 3 do 5 mm dłuższa niż długość stópki. Aby kupić buty zawsze należy je włożyć dziecku na stopę, by sprawdzić czy but dobrze na niej leży. Dzieci mają węższe i szersze, niższe i wyższe stopy, należy to również ale i przede wszystkim uwzględnić.
Te wskazówki są aktualne przy zakupie butów dla dzieci poniżej 2 roku życia.

Ad. 2) Niektórzy twierdzą, że Matka która pozwala dziecku raczkować po zimnych płytkach – znęca się nad nim – phi… też mi coś – głupszej głupoty nie słyszałam.
Twarde i zróżnicowanie podłoże mobilizuje mięśnie stopy oraz całego ciała do intensywnej pracy. Tworzy to wręcz idealne warunki do ich rozwoju.
Owszem, kiedy jest chłodniej (skarpety z warstwą antypoślizgową) lub chodzenie np. po miejskiej plaży, gdzie może być szkło należy ubrać takie obuwie, które najmniej przeszkadza stopie.
Funkcją stópek jest też termoregulacja. STOPY MAJĄ BYĆ LEKKO CHŁODNIEJSZE OD RESZTY CIAŁA – wtedy wiadomo, ze spełniają swoją funkcję.

Ad. 3) Hmm… tu ukłon
Chwila ciszy…
Mama, która ulepsza dziecku chodzenie poprzez podkładanie miękkich tkanin niech sama stanie na miękkim, kilkucentymetrowym materacu, ciekawe czy takie chodzenie na dłuższą metę by jej się podobało?

Pamiętaj Rodzicu!
But jest dodatkiem do stopy dziecka. Należy je zakładać tylko wtedy, kiedy musimy.

Pytań końcowych nie będzie. Proszę jedynie o refleksje na temat.



P. Zawitkowski, O opiece, pielęgnacji i rozwoju Waszego maleństwa, Warszawa 2012, s. 254-263
H. Murkoff, Pierwszy rok życia dziecka, Poznań 2012, s. 383.

niedziela, 5 lipca 2015

Czapka - rzecz bez, której Twoje dziecko nie może egzystować!?!?



Doczekaliśmy się lata, słoneczko pięknie świeci, niebo bezchmurne, lekki powiew wiatru. Wychodzę z moim dzieckiem na spacer, a tu do syna: „mama Ci czapeczki nie założyła?!?, a do mnie: „Co Ty robisz?!! Przewieje Go i będzie chory!” Słyszałam to wiele razy. A jednak… dałam się zmotywować i … pisze właśnie tego posta, dla innych mam, które nadgorliwie czapkują swoje dzieci.  

 

źródło: http://www.tapeciarnia.pl/222772_dziecko_chlopiec_zabawka_drewniany_samolot_okulary_czapka.html



Do Matek czapkujących dzieci – Wasze argumenty:
1)    „Bo Go przewieje”
2) „Moja mama, babcia, wszystkie ciocie i koleżanki zakładają/ły czapkę dzieciom, więc ja też.”
3)      „Zawsze zakładam czapkę”
4)        „Czapkę w końcu ktoś wyprodukował po to żeby ją dziecku zakładać”

Ad.1) Nie ma potrzeby zakrywać uszu dziecka przed wiatrem, natura tak stworzyła człowieka i zadbała o to, by wiatr nie wtargnął do uszka, wywołując na przykład  jego zapalenie, potwierdzone jest to również z medycznego punktu widzenia. Ktoś może powiedzieć, że dziecko przewieje, owszem jest taka możliwość po kąpieli, kiedy dziecko ma niedokładnie osuszone uszka.
Skoro tak argumentujecie, to co z wiatrem, który dostaje się do nosa, buzi i innych otworów w ciele Waszego dziecka??? :D

Ad. 2) To, że wszyscy zakładają nie oznacza, że Ty też musisz tak robić. Staraj się rozpoznać potrzeby Twojego dziecka. Nie musi mieć spoconej główki, jak dzieci Twojej babci, cioci i koleżanki.

Ad. 3) Właśnie, zawsze, czyli nie zważasz na pogodę. Jest wiosna dziecku zakładasz czapkę z nausznikami, najlepiej na polarze, latem czapka z nausznikami bawełniana, jesienią, czapkę z nausznikami koniecznie na polarze i zimą grubego micha oczywiście z nausznikami i każda wiązaną pod szyją. Koniecznie!!! 

Czapkę zakłada się odpowiednio do pogody!!! A nie do pory roku!!!
Szczególnie latem, zakładam, że wychodzimy z dzieckiem o odpowiednich porach dnia, czyli takich, kiedy słońce świeci, a nie praży. Należy pozostać w domu w godzinach 12:00-14:00, a nawet 16:00 – w tych godzinach słońce jest najwyżej i świeci najmocniej. Jeśli już musisz wyjść to czapka obowiązkowo, jednak taka która chroni głowę dziecka przed słońcem - jasny kapelusik, BEZ nauszników. 

Ad. 4) Ludzie produkują, bo ktoś to kupuje. A co z używkami??? Też je ktoś produkuje, a nie służą zdrowiu. Z tą różnicą, że osoba, która je zażywa sama podejmuje decyzję i ryzyko, które się z tym wiąże. Ty zaś zakładasz dziecku czapkę nie dając mu wyboru.

Jeszcze jedno, chcę uświadomić wszystkie czapkujące mamy:

Najgorszym złem jest wiatr. To On przedostaje się przez uszy Twojego dziecka do jego ciała i robi tam spustoszenie, przez co dziecko jest narażone na wszelakie choroby od zapalenie ucha, poprzez zapalenie płuc, katar ciężką grypę, aż po rzeżączkę. Zakładając dziecku czapkę najlepiej tą z nausznikami i wiązaną pod brodą chronisz swe dziecko przed złem – letnim powiewem wiatru. 

Wiem, wiem… i założę się, że statystycznie 97% populacji czytającej ten post stuknie się palcem w głowę. O co chodzi, przecież czapka jest potrzebna (bo ktoś ją wyprodukował, należy ją dziecku zakładać i już). 

Post kąśliwy, jednak należy się!!!

Kiedy urodził się Wojtek (w październiku) też niestety, nie potrafiłam odeprzeć głupich porad i zakładałam mu czapkę na spacer i wiecie jeszcze co, początkowo zakrywałam gondolę pieluchą tetrową według dokładnych wskazówek – żenada!!! Bardzo, bardzo tego żałuję i z pewnością, gdy będzie starszy przeproszę Go za to.

Jednak postanowiłam opanować te głupie fanaberie i całkowicie je wyprzeć. Ostatecznie Wojtek jest moim dzieckiem i ja będę decydowała co jest dla niego najlepsze, a takimi głupimi poradami, „że Go przewieje” nie przejmuję się, to tylko głupia gadanina.

Do mam, które nadal będą czapkowały swoje dzieci dołączam apel:
Proszę przed wyjściem na spacer najpierw założyć sobie taką samą czapkę jaką zakładacie swojemu dziecku, czyli z nausznikami i wiązaną pod brodą i dopiero wtedy wybrać się na letni spacerek. 

Dziecko jest tak samo człowiekiem jak my, jeśli nie czujesz potrzeby założenia czapki, nie rób tego Twojemu dziecku, jednak gdy pogoda jest taka, że i Ty założysz czapkę to samo należy zrobić z dzieckiem.

A My wybieramy się na spacerek bez czapek, z bosymi stopami i wodą niegazowaną oczywiście!!!
 
Poranny spacerek

Jak jest u Was z czapkami, zakładacie czy nie??? Z jakimi jeszcze argumentami się spotkaliście???